Dzisiejszy wpis spod znaku białej czaszki na czarnym tle ponownie dotyczy trzech zestawów. Tym razem z ciut wcześniejszego okresu niż wczorajsze pozycje, tj. z lat 1992 – 1995. Dwa spośród nich dosyć dobrze znane, jeden mniej. Standardowo już, wg. kolejności:
6261 Raft Raiders,
1733 Shipwrecked Pirate,
6254 Rocky Reef.
Wszystkie ze zdjęcia powyżej w stanie bardzo dobrym. Do wszystkich instrukcje, pudełek brak. Dwa zestawy – te większe – to liniowa produkcja (jeśli mogę tak to określić). Najmniejszy z nich, to typowe promo. Gradacja figurek to od trzech do jednej. Zestawy przedstawiają dwie tratwy – sporą i dobrze zaprojektowaną i promocyjną mini wersję oraz kawałek wysepki kryjącej skarb i dwóch jej poszukiwaczy. Słów kilka o każdym z nich, plus oczywiście kilka zdjęć.
Raft Raiders.
Pierwszy z zestawów to charakterystyczna pozycja, z racji na użycie w konstrukcji niewielkiego żagla z symbolem czaszki, właściwego dla piratów. Jak może się wydawać stanowi on rozwinięcie konstrukcji 6257, którą opisałem w pierwszym, wróć drugim wpisie o serii pirates.
Tym razem TLG jeszcze bardziej się postarało, a obiekt główny wskazuje na przemyślaną konstrukcję, z wyraźnymi zapożyczeniami z rozbitego statku. Sama tratwa posiada niewielki masz z olinowaniem i żaglem. Oparta została o sześć beczek wspomagających wyporność. Sama w sobie solidna i dzieląca się na dwie sekcje. Pośrodku nich miejsce na nieodzowną skrzynię ze skarbem. Tył skrywa ster w postaci ruchomego wiosła. Wszystko połączone sznurkiem dla podniesienia efektu realizmu.
W zestawie trzy minifigurki i klasyczny rekin. Minifigi niezłe, szczególnie ta z nakryciem głowy okraszonym czaszką. Do tego ładny tors i hak zamiast dłoni. Inny pirat – kula zamiast nogi. Wyposażenie oferowane dla minifigów może i nie powala, ale starcza dla każdego. W dodatku mamy tu garść złotych monet.
Tratwa to udany zestaw. Dobre rozwinięcie poprzedniej wersji, bardziej przypominające kawałek zniszczonego okrętu. Do tego niezłe minifigi, rekin i „prawdziwy” żagiel. Zestaw jak dla mnie to 8/10 punktów.
Shipwrecked Pirate.
Kolejną tratwą w tym wpisie jest jednoosobowa mini wersja będąca typowym zestawem promocyjnym. Mała i mało wszystkiego.
Niewielka konstrukcja nie posiada ciekawych rozwiązań. Może być dostarczycielem ośmiu żółtych beczułek, lub małej flagi piratów. Sam minifig normalny jak na pirata. Ciekawsza od jego całokształtu jest zastosowana główka. Z wyposażenia jedynie szabla i czerwone wiosło. Ocena niska, tak jak i niewielki jest ów zestaw. Maksymalnie 4/10 punktów.
Rocky Reef.
Seria piratów wśród kilkudziesięciu pozycji oferowała i oferuje przynajmniej kilkanaście zestawów które można podciągnąć pod to, że przedstawiają wyspę lub jej kawałek. Nie inaczej jest i w tym przypadku.
6254 oparto na niebieskiej płycie o wymiarach 16×24, która stanowi bazę dla kawałka piaszczysto – skalnego brzegu kryjącego skarb, który dodatkowo uzupełniono palmą. Zastosowano tu prosty mechanizm związany z ukryciem skrzyni wewnątrz piaszczystego terenu. Gdy chcemy przesunąć płytę, automatycznie przemieszcza ona jedną część skał, by odsłonić szkielet ukryty wewnątrz niej. Sama wysepka sprawa wrażenie z lekka niedopracowanej. Brak tu dodatkowej roślinności, lub większej ilość skalnych elementów. Przestrzeń z piaskiem jest zbyt stroma. Wręcz można mówić o pionowych ściankach. Sam nie wiem..
Oczywiście jak wysepka, to i poszukiwacze skarbów w ilość sztuk dwóch. Wiosłujący i ten co ma mapę. Łodzią koloru czerwonego dobijają do brzegu i solidnie zabierają się za pracę z użyciem m.in. kilofu. Same figurki pospolite, jak na piratów. Nie mniej jednak to piraci.
Znając położenie skarbu zabierają się za jego odkrywanie, co powoduje zadziałanie mechanizmu i ujawnienie pozostałości jego strażnika, co wywołuje oczywiście popłoch i ucieczkę. A wszystkiemu ze spokojem przygląda się niewzruszona papuga.
Po chwili następuje jednak opanowanie i nasi dzielni odkrywcy mogą cieszyć się z powiększenia kolekcji złota o kolejne kilka monet. Można by rzec – zestaw w pełnej krasie.
Warto wspomnieć także o wyposażeniu. Jak na ponad sto elementów nie znajdziemy go tu zbyt dużo. Projektanci oferują skrzynię ze skarbami, pistolet, szablę, kilof, dwa wiosła, mapę, szkielet i papugę. Z drugiej strony nie ma co wymagać za każdym razem masy gadżetów. Tu główną rolę gra jednak wysepka sama w sobie. Ponadto mam wrażenie (jeszcze tego nie robiłem, bo tworzenie scenek piratów dopiero przede mną), że spokojnie zestaw można połączyć z innymi podobnymi pozycjami.
Właśnie za hipotetyczną możliwość łączenia, palmę, ciekawą płytkę bazową zestaw dostaje 7/10 punktów. Pomysł na konstrukcję dobry. Jednak czegoś, jakiegoś wykończenia, tutaj zabrakło.
Kolejne wpisy to ponownie piraci, polygabi i trochę innych tematów.
Zgadzam się że zestaw 6261 jest bardzo silną pozycją dla każdego fana piratów.
Ja jednak pamiętam początkowe rozczarowanie gdy go rozpakowałem i okazało się że masz i brązowe drabinki to wersja mini tego o czym marzyłem (chodzi o zestaw 6270). Liczyłem na to że będę mógł wreszcie budować statki z prawdziwym masztem, a tu lipa.
Nie mniej jednak później doceniłem ten zestaw.
Podobał mi się drugi kapitan piratów i jego kulawy ?zastępca? – można było inscenizować pojedynki dwóch klanów. Ten drugi dowodzony był przez rudobrodego z zestawu 6251 (dzięki któremu nie brakowało też szeregowych piratów i żołnierzy).
Widzę że 6270 to taki Twój święty graal. ;)
Tak.
To ten zestaw dwa lata temu zapoczątkował moje dorosłe zakupy…
Potem to już poleciało z górki – każdy kolejny zakup otwierał drogę kolejnym zestawom ;)
Zdecydowanie pierwsza tratwa najciekawa :) Taka w jakosci klasycznych zestawow, choc w pierwszejc chwili nawet ocenialem ja nizej, bo nie zauwazylem trzeciego pirata, myslalem, ze jest tylko dwoch, i wydawalo mi sie ich ciut malo ;)
Jedyne co bym w nim zmienil to zamiast jednego pistoletu lub szabli dal muszkiet, ale pewnie ten element bylby odrobine drozszy? Moze to tez „wina” skarbu, ze muszkietu tu nie ma. Cos za cos ;)
Poozostale, zgodze sie, ze nie powalaja, a ten z wyspa wrecz rozczarowujacy, zupelnie jakby zrobil go jakis customowiec.
Byc moze projektant po prostu przeszarzowal z iloscia atrakcji i potem budzetowcy kazali mu wyrzucac co sie dalo, by utrzymywac cene, az zostalo to co zostalo.